Czy Jezus kiedykolwiek miał do czynienia z hipopotamami? Dosyć to wątpliwe twierdzenie, mimo że na terenie starożytnego Izraela nie było czymś niezwykłym spotkać lwa czy krokodyla w Jordanie … ale hipopotam? Raczej nie… Pewnie zastanawiacie się skąd się wzięło to moje bajdurzenie o tak wielce filozoficznych kwestiach jak spotkania z tymi niecodziennymi zwierzętami… już spieszę z wyjaśnieniami…
Dzień jak każdy
Wszystko wydarzyło się kilka dni temu w uroczystość Wszystkich Świętych. Z samego rana musiałem zwlec się dosyć wcześnie z łóżka, żeby przygotować komunię świętą katechiście, który następnie miał ją zabrać do wioski po drugiej stronie rzeki na uroczystą modlitwę.
Ledwo ciepły, z jednym okiem otwartym, wcale nie uroczyście ubrany, wyekspediowałem Pana Jezusa i oczywiście katechistę w podróż do Mogo, gdzie wszystko już było przygotowane … Po dotarciu na brzeg rzeki Emmanuel (wspomniany katechista) wsiadł zadowolony do pirogi i niczego się nie spodziewając odbił od brzegu. Wspomnę tylko że nie był sam. Było jeszcze kilku osobników o twarzach ciemnych jak noc, a wśród nich jeden ogromnie zapatrzony w siebie i z przeświadczeniem, że natura obdarzyła go niecodziennymi cechami, mimo ze na chwilę obecną posiadał tylko mały, koślawy kijek.
Mały koślawy kijek
Właśnie od tego kijka wszystko zaczęło się sypać. Wspomniany towarzysz podróży Emmanuela, przekonany o tym, że Bóg czy bogowie (nie wiem w co wierzył) przeznaczyli go do rzeczy wielkich, widząc hipopotamy, które były bardzo daleko powiedział, że gdyby wynurzył się przed nim któryś z nich, to go będzie tym właśnie małym, koślawym kijkiem okładał po głowie… Wszyscy którzy siedzieli słuchając tego nie mieli czasu go powstrzymać od gadania głupot, bo zdanie jak rzekł tak rzekł.
Dosyć wspomnieć, że w powszechnym przekonaniu ludzie boją się hipopotamów. Uważają je za zwierzęta bardzo niebezpieczne, inteligentne i mściwe. Zdolne nawet zrozumieć, to co ludzie między sobą mówią o nich. Jeśli ktoś je wyzywa, obraża czy naśmiewa się, reagują i nie pozostawią tego od tak. Czy to prawda czy nie, nie mnie oceniać, życie dostarczyło tutejszym mieszkańcom zbyt wiele historii na potwierdzenie tego przekonania… ale wróćmy do naszego znajomego z pirogi.
Jeszcze dobrze nie skończył wypowiadać zdania o swoim kijku i hipopotamach, kiedy kilka metrów od pirogi wynurzył się hipopotam. Mimo czarnych twarzy wszyscy jak jeden mąż zbieleli ze strachu. Hipopotam przyglądał się im groźnie jeszcze przez chwilę, a potem zanurzył się i zaczął kierować się w ich stronę. Dobrze że jeden przytomny właściciel pirogi szybko zaczął odpychać łódkę w stronę niewielkiej wysepki na środku rzeki, bo chwilę potem tam gdzie poprzednio była łódka wynurzył się hipopotam, pokazując swoją paszczę, parskając głośno i wyrzucając z nozdrzy resztki wody. Po dotarciu na maleńką wysepkę wszyscy schowali się ze strachu za Emmanuela, który trzymał tego biednego Pana Jezusa przed sobą. Czekali tylko struchleli co zrobi hipopotam.
Wysepka ocalenia
Gdyby hipopotam okazał się bardziej wierzący pewnie pożarł by Pana Jezusa, w ramach Pierwszej Komunii Św… co prawda razem z katechistą i kilkoma innym osobami, ale cóż… Pierwsza Komunia to Pierwsza Komunia 😉
Troszkę musieli czekać w niepewności na tej wysepce, nie wiedząc czy hipopotam po nich przyjdzie czy nie. Tak jak wtedy, to chyba Emmanuel nie modlił się nigdy 😉 Dopiero po upływie pół godziny hipopotam zdecydował odejść i jednak nie przystępować do Pierwszej Komunii Św. Widząc to od razu wszyscy wsiedli błyskawicznie do pirogi i z duszą na ramieniu płynęli do brzegu szukać jakiegoś twardego oparcia w piasku lewego brzegu rzeki Chari.
Co zostało?
Zostało ogromne przekonanie Emmanuela, że gdyby nie Pan Jezus to już dawno dobijałby się do bram raju. Został hipopotam, który jednak nie przystąpił do Pierwszej Komunii Św… Wielu nauczyło się pokory, żeby jednak nie wypowiadać głupich słów i obrażać nawet takiego hipopotama w rzece… Zapodział się gdzieś tylko ten mały, koślawy kijek…
PS. Co sobie Pan Jezus myślał to już wam nie powiem. Jedno co mamy to udokumentowane spotkanie na szczycie: Jezus i hipopotam.