Nie… to nie jest żadna pomyłka. Takie rzeczy da się zrobić, nawet bez udziału sił nadprzyrodzonych, ale za to dzięki życzliwości ludzkiej. Ale może zacznijmy od początku…

Dziwny zbieg okoliczności

Nie tak dawno, cichym, spokojnym i ciepłym styczniowym wieczorem, siedzimy sobie z księdzem Stanisławem na misji w Bousso (Czad) i myślimy intensywnie jak by tutaj rozwiązać nasz problem. Problem bardzo konkretny, bo dotyczący wody, czyli tak naprawdę sprawa poważna.

Jako misja katolicka jesteśmy uzależnieni od wody, której właściciele to muzułmanie. Niby nic takiego, ale wiadomo jak jest. Jak jest dobrze to dobrze, ale jak się pojawią kłopoty to już pojawia się problem. A wody potrzeba dużo i na potrzeby samej misji, centrum pastoralnego, kościoła, ogrodu prowadzonego przez chrześcijan czy chociażby dla okolicznych mieszkańców.

Nie minął dzień, a może nawet dwa od tej naszej rozmowy, kiedy na skrzynkę otrzymuję maila z takim zapytaniem: “Czy ktoś z Was nie ma potrzeby zbudować studni głębinowej, może przy parafii, może we wiosce?”… Trochę mnie zamurowało, ale szybko ochłonąłem i poprzez wymianę maili najpierw z księdzem Krzysztofem Czermakiem (dyrektor Dzieła Misyjnego Diecezji Tarnowskiej), potem księdzem biskupem Janem Piotrowskim, następnie z panem Władysławem Burzawą (odpowiedzialny za akcję “Makulatura na misje”) i skończywszy na księdzu Łukaszu Zygmuncie (dyrektor Dzieła Misyjnego Diecezji Kieleckiej) udało się sfinalizować projekt zapewniający normalną czystą wodę dla zwykłych prostych ludzi.

Jak to wygląda dzisiaj?

Po wielkim nakładzie pracy związanej z wierceniem, studnia głębinowa “św. Józef” stoi już na terenie parafii i służy nam znakomicie (nazwa została nadana na cześć patrona parafii diecezji kieleckiej gdzie zebrano najwięcej makulatury w ramach akcji “Makulatura na misje”). Z jednego odwiertu korzysta wiele osób. Chrześcijanie, z pobliskich terenów, którzy nie muszą już pokonywać kilometrowych odległości aby przynieść kanister wody. My jako misjonarze, którzy nie martwimy się już możliwością odcięcia wody przez muzułmanów. Dzieci, młodzież i dorośli z pobliskiego Centrum Pastoralnego gdzie jest i biblioteka i sala spotkań i katechezy. Parafianie, którzy w gorącym czadyjskim Słońcu, mogą napić się zimnej wody uczestnicząc w katechezie przy kościele czy też w dłuższych nabożeństwach, albo po prostu normalnie posprzątać kościół. Można powiedzieć że jedna niewielka rzecz, a tyle dobra z tego dosłownie wypływa.

A wszystko zaczęło się od zwykłego kartonu czy kartki papieru, które być może zalegały gdzieś na ciemnym strychu bezużyteczne. I tylko życzliwość potrafiła zamienić ten papier na wodę życia w Afryce.

Poniżej cały projekt w zdjęciach:

Woda jest użyteczna podczas katechezy na którą przychodzą licznie dzieci i dorośli

Z wody korzystają też chrześcijanie, którzy uprawiają ogród na terenie parafialnym, aby choć trochę dorobić ze sprzedaży uprawianych warzyw.

Kiedy otwarliśmy studnię pojawiła się wielka i spontaniczna radość 🙂

Studnia jest źródłem wody dla okolicznych mieszkańców. Po wodę zazwyczaj wysyłane są dzieci, nawet te najmłodsze. Tak więc to one zaopatrują domostwa w wodę pitną.