W piaskach pustyni czasami trudno o świąteczną atmosferę, tak jak to sobie wyobrażamy w Polsce. Nie ma śniegu, który mógłby zaprószyć gałęzie choinki, w sumie to nawet ciężko o choinkę, poza tą chińską plastikową, którą jakimś cudem udało się załatwić, gdzieś na końcu ulicy targowej w stolicy, w zakurzonym magazynie. Kościół nie lśni blaskiem zapalonych światełek żywego drzewka, nie czuć jego zapachu, nie ma złotych łańcuchów ani słodyczy które obciążają gałęzie, już nadmiernie wygięte od ilości ozdób.

Jednak mimo tego wszystkiego, może dużo mocniej dociera do mnie to, że Jezus narodził się właśnie w takich warunkach i bez tej “romantycznej” atmosfery. Gdzieś w jaskini, gdzie było zimno jak i tutaj jest w nocy. W piaskach pustyni, która kurzem wdziera się wszędzie, ciemności nocy, która jest rozświetlana tylko przez gwiazdy na niebie, a nie sztuczne światło lamp drogowych i miast. Bez blichtru, romantyczności, pachnących świątecznych wypieków, i cudownie rodzinnej atmosfery… Nawet beczenie tutejszych kóz trochę przypomina o pasterzach w czasach Jezusa.

Po prostu prostota, ubóstwo, zwyczajność dnia i nocy, które są jak każde inne … Z jednym może tylko wyjątkiem, który jest w głowie… Świadomości, że oto tej nocy rodzi się ktoś niezwykły…

Właśnie z tego miejsca w Czadzie, gdzie jestem, składam Wam wszystkim życzenia…

Kochani,

Niech nowonarodzony Jezus wniesie w wasze życie światło radości i optymizmu, który pozwala cieszyć się zwykłą codziennością i tymi drobnymi rzeczami, które przytrafiają nam się niepostrzeżenie.

Niech On sam będzie dla Was tym światełkiem, które prowadzi i umacnia, szczególnie w trudnych momentach życia.

Błogosławionych Świąt i Szczęśliwego Nowego Roku

Z modlitewną wdzięcznością za wszelką Waszą życzliwość i pomoc

ks. Piotr