Czuję się dziwnie, nawet trochę nieswojo, żeby nie powiedzieć jak kosmita. Ogarniam wzrokiem okolicę, a tam wszyscy w kurtkach. Zakutani w szmaty, kurtki, chusty, koszule, swetry i Bóg wie co jeszcze… aha… jeszcze skarpetki obowiązkowo w połączeniu z japonkami, które jakimś cudem da się założyć na stopy… wiem bo sam to już praktykuję obecnie 😉

Patrzę na naszego sąsiada, muzułmanina, który zarządza wodą przy niedalekiej studni. Widać tylko jego małe oczka, patrzące z niedowierzaniem na mnie. Jakby chciał zapytać: “Jak można chodzić dzisiaj w samym podkoszulku?” A ja idę… Na przekór wszystkiemu. Widać Polak, kiedy jest 15 stopni Celsjusza na zewnątrz, może chodzić w podkoszulku 😉

I gdzie ta zima?

W Czadzie nie ma zimy ze śniegiem czy temperaturami 30 stopni poniżej zera… Ogólnie ujmując jest albo sucho i ciepło, albo sucho i zimno. Może być też deszczowo i ciepło oraz … a jak… deszczowo i zimno. Tutejsza zima to właśnie sucho i zimno… Ktoś zapyta jak to? 15 stopni to wcale nie zima… A jednak! Kiedy w dzień temperatura sięga 35 stopni, a w nocy spada do 15, to organizm nie wie co z tą różnicą robić. Takie skoki powodują niestety powstawanie gilów w nosie sięgających aż do kolan 😉 i sterty chusteczek na skraju biurka… Ostatnio nawet jedno dziecko bawiło się takim kleistym, ciągnącym się gilem, podczas mszy świętej na jednej z wiosek, owijając go, zafascynowane, wokół grubego patyka, który służył za siedzenie… :/

Ale żeby nie było że narzekam tylko…

Na osłodę i rozgrzanie serducha, uśmiech jednego z katechistów, który mimo chłodu nie traci poczucia humoru i ma gorące serce 😉 i gruby golf, aż pod samą szyję…